Gdy wszyscy interesujemy się, jak radzi sobie w fotelu prezydenckim Salome Zurabiszwili – pierwsza kobieta w tej roli w Gruzji – warto pamiętać, że kobiety już pełniły ważne funkcje w tym kraju. I nie chodzi mi o średniowieczną królową Tamarę, ale choćby o Nino Burdżanadze, która i szefowała parlamentowi, i była p.o. prezydenta.
Inną znaną w Gruzji kobietą jest Tinatin Chidaszeli, która kierowała „męskim” ministerstwem obrony w latach 2015-16. To światła, wykształcona osoba. Studiowała chociażby na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie – tym, który Viktor Orbán niedawno wyrzucił z Węgier. Ma liberalne poglądy i ich nie kryje.
W najnowszym numerze „Nowej Europy Wschodniej” drukujemy wywiad Anny Żamejć z Chidaszeli. Gruzinka opowiada o sobie, o tym, jak przyszło jej radzić sobie wśród generałów (krytykowano ją np. za kolczyki), o sytuacji w kraju, ostatnich wyborach prezydenckich. Kilka zdań poświęciła relacjom z USA:
Jeśli chodzi o USA, prezydenci, którzy byli najsilniej krytykowani przez demokratycznych aktywistów, okazali się najbardziej pomocni dla Gruzji. Mowa tutaj o George’u W. Bushu i Donaldzie Trumpie. Ten ostatni znacząco wzmocnił pomoc wojskową dla naszego kraju. Jeśli brać pod uwagę konkrety, to w ciągu dwóch lat rządów Trumpa osiągnęliśmy więcej niż przez dwie kadencje Baracka Obamy. Przyznaję, że na dłuższą metę dyskredytowanie demokratycznych instytucji jest, oczywiście, niebezpieczne i będzie miało konsekwencje dla nas wszystkich. Ale mimo problemów, z którymi zmaga się Ameryka, na linii Gruzja-USA wiedzie nam się bardzo dobrze. Podobnie jeśli chodzi o stosunki z Wielką Brytanią. Negocjacje w sprawie brexitu w żaden sposób nie wpływają na nasze dwustronne relacje.
Chidaszeli chwali też ministrów obrony Polski – zarówno z PO, jak i z PiS. „Muszę przyznać, że Europa Środkowa zawsze była po naszej stronie – bez względu na to, jak demokratyczne czy niedemokratyczne rządy były tam u władzy”. Ciepło nawet wypowiedziała się o tymże samym Orbánie, choć zaznacza: „Możesz domyślać się, jakie mam poglądy jako absolwentka Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie”.
Przytaczam te fragmenty, by pokazać, że różne sprawy różnie wyglądają z innych perspektyw. Liberałowie w Europie muszą przyjąć do wiadomości, że nie zawsze to, co dla nich jest najważniejsze, jest takie w innych regionach. Pewna moja znajoma nie mogła się pogodzić z tym, że Lech Kaczyński jest tak popularny w Gruzji i każdego (taksówkarza, barmana, sprzedawcę na targu), kto miał proste skojarzenie – Polska to Kaczyński – przekonywała, że to był prawicowy prezydent, antyliberał itp. Ale dla Gruzinów liczyła się pamięć o tym, że przyleciał do Tbilisi w krytycznym dla nich momencie. Biedna, zamiast cieszyć się słońcem i zniżkami, jakie rzekomo w imię polsko-gruzińskiej przyjaźni dawali jej owi taksówkarze, tłumaczyła im zawiłości polskiej polityki wewnętrznej.
Czy Gruzini są naiwni i nie widzą, jakim cudakiem jest Trump? Proszę sobie przypomnieć, jak dobrą prasę w Polsce – także wśród liberałów i lewaków wszelkiej maści – miał Ronald Reagan, facet, który gdyby nie to, że był przystojniejszy od Trumpa (no i miał, jako aktor, jednak trochę dystansu do siebie), wiele by się od niego nie różnił (bo się nie różnił!). Ale wystarczyło, że Reagan wykonał kilka zdecydowanych kroków wobec Moskwy w imię solidarności z Polską w ciężkich dla nas chwilach, i go pokochaliśmy. Wtedy utyskiwania amerykańskiej lewicy wydawały się Polakom jakimś zupełnym „odklejeniem”, mało kto też rozumiał niemiecką młodzież protestującą przeciw rozmieszczaniu w RFN nowych pocisków – mieć u siebie amerykańskie pociski? Toż to przecież marzenie!
Tak to już jest.
Wniosek? Liberałowie nie powinni „zamykać się w domu”, gdy mniejsze, biedniejsze i słabsze narody przeżywają trudne chwile.
PS. Na wszelki wypadek sprawdziłem – w stanie Georgia oczywiście Trump wygrał wybory, bo to dość republikański stan.
8 stycznia o godz. 0:50
Prezydenta Trumpa by kochano w Polsce jeszcze bardziej niż Reagana
gdyby wpływowe lobby nie zmusiło go do podpisania zupełnie nie zrozumiałej ustawy nr 447.
21 czerwca o godz. 13:20
@woytek
„wpływowe lobby” jest w głowach Polaków-antysemitów. Ustawa została przyjęta przez Senat USA JEDNOGŁOŚNIE. Czyli przez wszystkich, niezależnie od pochodzenia. Za głosowali zarówno republikanie, jak i demokraci. Pomijam, że nie ma ona przełożenia i jest symboliczna, ale przecież dla prawaków symbole są tak samo ważne, jak BHO.