W Armenii trwają starania o skazanie byłego prezydenta Roberta Koczarjana, którego obwinia się o złamanie konstytucji podczas tłumienia demonstracji 1 marca 2008 r. – zginęło wówczas 10 osób, wiele było rannych, a jeszcze więcej trafiło do aresztów i więzień, w tym obecny premier. Aresztowanie Koczarjana i doprowadzenie go przed oblicze sądu od początku wywoływało pomruki niezadowolenia z Kremla. Władimir Putin zdobył się nawet na takie gesty jak telefon do Koczarjana z okazji urodzin czy świąt – miał to być czytelny sygnał dla nowych władz Armenii, by nie ruszały byłego prezydenta. Paszinjan zapewnia o chęci utrzymywania bliskich relacji z Moskwą, jednak w sprawie Koczarjana wydaje sie nieustępliwy.
Tymczasem Wiktor Sogomjan, szef biura Koczarjana, zdaje się wręcz prosić Rosję o reakcję – „Polityczne prześladowanie Koczarjana nie może nie wzbudzić poważnego zaniepokojenia naszego strategicznego sojusznika Rosji. To po prostu niemożliwe”. Przypomniał też dziennikarzom, że Koczarjan wchodzi w skład rady dyrektorów dużej rosyjskiej korporacji – chodzi o MTC, operatora sieci komórkowej (skąd zresztą wyciekły niewygodne dla nowej władzy rozmowy telefoniczne – zdaniem armeńskich dziennikarzy to nie przypadek).
Czy faktycznie Rosja mocniej zareaguje na proces Koczarjana? Gazeta „Arawot” przypomina, że Putin, ale także inni liderzy na terytorium poradzieckim jak Aleksandr Łukaszenka czy Nursułtan Nazarbajew, deklarowali wolę współpracy z nowymi władzami Armenii i tylko nie zgadzali się na areszt Koczarjana. Tylko…
To oczywiste, pomijając osobiste relacje z Koczarjanem, aresztowanie byłego prezydenta to precedens w regionie. Nursułtan Nazarbajew „oddał” władzę, ale zapewnił sobie kontrolę nad krajem. Władimir Putin też, od czasu do czasu, musi myśleć o emeryturze, o Łukaszence nie wspominając. Wszyscy oni chcą tak oddać władzę, by nie być ciąganymi po sądach.
Paszinjan wydaje się być zdeterminowany, by posadzić Koczarjana. Gdy w maju sędzia Dawid Grigorjan zdecydował o zwolnieniu Koczarjana z aresztu, premier wezwał społeczeństwo do blokady sądów nazywając je głównym hamulcowym przemian w kraju. Tłumaczył, że w wymiarze sprawiedliwości stary reżim się okopał i tylko nacisk społeczny może go złamać. Teraz sędzia Grigorjan ma kłopoty – Najwyższa Rada Sądownicza zawiesiła go w obowiązkach, a przeciw niemu prowadzone jest dochodzenie w sprawie fałszerstwa. Konia z rzędem temu, kto wie, czy sędzia jest człowiekiem starego systemu, złym i skorumpowanym i dlatego uwolnił Koczarjana, a sprawa o fałszerstwo nie ma związku z procesem byłego prezydenta, czy może teraz nowa władza w ten sposób naciska na wymiar sprawiedliwości? Możliwe są zresztą obie odpowiedzi.
Ale Paszinjan sprawiając wrażenie, że jest osobiście zainteresowany skazaniem Koczarjana i że nowe władze próbują ręcznie sterować procesem, sporo ryzykuje. Jakakolwiek zmiana władzy może doprowadzić do zmiany obecnych ról – i to Paszinjan stanie przed sądem jako oskarżony.